Nie udało nam się wczytać Disqusa. Jeśli jesteś moderatorem, odwiedź nasz poradnik rozwiązywania problemów.

Amazonka • 8 lat temu

W pełni zgadzam się z autorem artykułu.Muszę powiedzieć,że my kobiety chorujące na nowotwór piersi,nie mamy w tej kwestii nic do gadania.Nieważne, czy rak zaatakował naszą pierś dwa ,czy trzy razy w ciągu kilku lat,a jeśli drugą pierś mamy zdrową i nie stwierdzono u nas mutacji BRCA1,BRCA2,to niestety musimy żyć w lęku o tę drugą do końca życia, albo do choroby,czyli kolejnego raka,którego uda się, albo nie uda zdiagnozować w miarę szybko.Pytam ,czy jest to normalne?To nie są nasze fanaberie,bo każda Amazonka wie ,ile cierpienia i bólu trzeba znieść po takiej operacji.Ale każda z nas chciałaby żyć.Żyć w spokoju i pewności.Ja nie mam mutacji tych genów,mimo to moja mama w wieku 36 lat zmarła na nowotwór piersi,ja zachorowałam po raz pierwszy w wieku 40 lat(operacja oszczędzająca),a po raz drugi w wieku 46 lat(mastektomia).W obu przypadkach rak dotyczył tej samej piersi.Czy teraz mam czekać ,aż zaatakuje mi drugą,bo pomimo takiego obciążenia rodzinnego i własnej choroby nie mogę profilaktycznie usunąć drugiej piersi? Czy ktoś wreszcie ureguluje jakoś te przepisy?